środa, 10 lutego 2010

zima...

Pod dłuższej nieobecności na działce (budowie) zajechałem zobaczyć czy jeszcze nie ukradli.... fundamentów ;)) śnieg leży już ponad miesiąc i ciągle dosypuje nowy, chyba nikt nie spodziewał się takiej zimy. Nasypało po kolana, ciężko się chodzi po własnej działce hehe, na dzień dzisiejszy tak wygląda sytuacja na mojej budowie. Wszystkie poprzednie posty były "z pamięci" pisane, aby uzupełnić co nieco i nie zaczynać od rozgrzebanej budowy. Ten jako pierwszy jest pisany na bieżąco. Mam nadzieję w miarę możliwości regularnie zamieszczać aktualne fotki...
 
  
 

wtorek, 9 lutego 2010

piasek

Listopad. Pewnego pięknego dnia zdałem sobie sprawę, że wypodałoby zamówić piasek na zasypkę fundamentów. Porobiłem obliczenia i okazało się, że potrzebuję ok 5 łódek piasku!!! sporo, ale to wszystko przez te szparagi o których pisałem przy okazji zdejmowania humusu ;| Nikt mi nie wierzył, że aż tyle "wejdzie" dopóki nie weszło :D dokładnie 5 pełnych 30tonowych ciężarówek wsypaliśmy pod posadzkę domu. Teraz to sobie leżakuje i czeka do wiosny na dalszy etap budowy...

skrzynka

Październik 2009r. Nadal na budowie cicho, jednak ku mojemu zdziwieniu zastałem taki oto widok...
 
TAK, to jest prąd!!! w końcu enea postawiła skrzynkę, teraz tylko założyć WLZ i będę miał prąd w domu (tzn. przyszłym domu :) uwielbiam takie niespodzianki!

cicho...

Przez dłuższy czas nic na budowie się nie działo, poza tym że zaizolowaliśmy ściany fundamentowe i obsypaliśmy je z zewnątrz (w środku nadal było pusto)

08/08/2009

Pamiętny dzień...
wraz z moją narzeczoną powiedzieliśmy sobie TAK...
ślub odbył się w Bazylice Archikatedralnej w Szczecinie. Klimat niesamowity, polecam!
oj działo się działo!

wieczór kawalerski

Plan letni został wykonany w 100 %. A plan był taki aby zdąrzyć ze ścianami fundamentowymi przed 08/08/2009 r. czyli bardzo ważnym dla Nas dniem... Ale najpierw był 01/08/2009 i też było niesamowicie ;)
zaczęło się niewinnym piwkiem pod blokiem, później mnie związali i zabrali... oczywiście tylko ja nie wiedziałem gdzie... 
 
a później rozpętała się istna wojna...
 
i oczywiście osobą na którą polowano najczęściej byłem ja...
  
później były % w stosownej ilości...
  
a na koniec udaliśmy się na miasto ale tu już nic nie napisze, kto był (i pamięta;)) ten wie
napiszę tylko, że było miło... ;) 

betonowanie ścian

Szalunki mimo wielkich obaw dały radę :-D
Bez zbędnych komentarzy, tylko dwie fotki naszego bunkru...
 
 

szalunki po raz kolejny

Ściany fundamentowe naszego domu będą z betonu a nie z jakiś tam bloczków ;)
Zaczęliśmy więc (znowu) sklejać szalunki. Jako że ściana fundamentowa jest dwa razy wyższa od ław potrzeba dwa razy tyle desek!! To w sumie będzie prawie 5 kubików, a las tak szybko nie rośnie ;-/
Tata i szwagier dzielnie dawali radę...
 
  
  
  



izolacja ław

Beton się pielęgnował, mi niestety urlop się skończył. Na placu boju/budowy zostali tylko tata i szwagier, ale i tak dzielnie dawali radę...
 

betonowe klocki

Kilka fotek ław fundamentowych już po zdjęciu szalunków...
 
  
  
  
 

sławojka :]

Korzystając z chwili wiązania naszych ław fundamentowych postanowiliśmy zmajstrować kibelek. Jakoś nie było na to czasu wcześniej a wszyscy wiemy jak bardzo jest on potrzebny ;)
Projekt i wykonanie mojego taty z moją i szwagra pomocą. Oceńcie sami...
 
  
  
  
 

zalanie ław

Wszystko było już gotowe na przyjęcie betonu. Jak przyjechała pompa to nie wiedziałem czy mam się śmiać, czy płakać, ale na szczęście udało się przerzucić wszystko co przywiozły gruchy do naszych szalunków. Poza tym że "pompowy" za wszelką cenę chciał zmienić konsystencję mojego betonu poprzez dolanie wody - co jest niedopuszczalne (on nie wiedział, że ja o tym wiem i nieudało mu się;) betonowanie odbyło się bez większych problemów.
 
  
szwagier dopieszczający betonik ;) 
 
 
  
 

zbrojenie ław

Ławy już zaszalowane, więc wypadałoby wrzucić do nich trochę żelastwa ;)
kolejne profesjonalne stanowsko na budowie - do kręcenia zbrojenia i robota sama idzie :D
 
  
  
  
 

szalunki

Po wylaniu chudziaka udałem się do tartaku po większą ilość desek na szalunki. Nawet do głowy by mi nie przyszło ile to drewna idzie żeby zaszalować same ławy fundamentowe... i ile czasu zajmuje zbicie tych desek. A o to efekty pracy naszej niezwyciężonej trójcy Taty, Szwagra i mnie :)
na początek profi stanowisko zbijawczo - skrętnicze...
 
i gotowe szalunki "handmade" :-]
  
  
 

chudziak

ławy wykopane, czekaliśmy więc na chudziak. Został wylany ale akurat nie ma nic interesującego więc nic więcej nie napisze i tylko jedna fotka :)
 
wieczorem po wylaniu chudziaka zaczęło padać, więc beton sam się pielęgnował, jednak jak widać na zdjęciu (na tym akurat słabo ale musicie mi uwierzyć ;) troche nam się obsunęła skarpa i było zamiatanie 

kopki wykopki

Przyszedł wyczekany lipiec - przyjechał mój tata z miesięcznym urlopem, ja również urlop więc mogliśmy zacząć coś działać. Z pomocą przyszedł nam też szwagier i się zaczęło. Ręcznie zrobiliśmy wykop pod ławy fundamentowe - chyba ze 3 dni o ile pamiętam, w temperaturze ponad 30 celsjuszy! ale była już wspomniana wcześniej woda, do sklepu też blisko więc było jak się ostudzić ;)
kilka fotek wykopowych...
 
  
  
  
na koniec fotka mojej mamy która postanowiła, że nam pomoże... zrobiła sobie pamiątkowe zdjęcie ze szpadlem i na tym pomoc się skończyła hehe 
 

w poszukiwaniu wody

Wody brak, prądu brak, gazu brak, a budowa niedługo rusza. Jedynym sensownym rozwiązaniem na brak wody na budowie jest studnia... Zaczęliśmy poszukiwania studniarza. Rozrzut cenowy od 1800 do 4500 zł  netto za dokładnie tę samą usługę (a zajmuje to ok 5 godzin - to w przypadku najdroższej oferty 900zł/h). To chyba chore jakieś. Najtańsza otrzymanych ofert była do zaakceptowania, tymbardziej że sąsiadowi robili i studnia działa ;) Jednak udało nam się zdobyć prehistoryczny sprzęt studniarski i postanowliśmy zadziałać na zasadzie "zrób to sam". Problem był w tym, że nikt z nas nie miał pojęcia zielonego z czym się to je...
Wprawdzie wybicie studni do 12 m zajęło nam 2 dni, ale kosztowało tylko skrzynkę piwa dla teścia co w ostatecznym rozrachunku wyszło troszku taniej. Przyznam szczerze, że nie polecam - męczarnia straszana, zakwasy męczyły mnie przez kilka dni, ale cóż to znaczy w obliczu działającej studni i możliwości schłodzenia się w 30 stopniowym upale :)